Być wiernym

Jestem wierny, bo tak się umówiliśmy. Dzięki temu mogę patrzeć w lustro i widzieć w nim człowieka dotrzymującego słowa.

Jestem wierny, bo moja partnerka daje mi to, czego potrzebuję. Jest moją żoną, przyjaciółką, kochanką, nauczycielką, doradcą, matką mojego dziecka, wspólniczką.

Jestem wierny, bo niewierność oznacza stratę: pieniędzy, czasu, bezpieczeństwa, poczucia własnej wartości, pewności, relacji, twarzy i wielu innych fundamentalnych dla życia wartości.

Jestem wierny, bo nie interesują mnie niskie energie: powierzchowność, naiwność, lęk, ekscytacja, pożądanie, wyrzuty sumienia, pycha, wstyd, wykorzystywanie, uprzedmiotawianie, obietnice bez pokrycia, dowartościowywanie się czyimś kosztem.

Jestem wierny, bo wybieram długoterminowe inwestycje i produktywne decyzje: firma, żona, dziecko, sport, zdrowie, nawyki, szkolenia. Zdrada jest mąką, z której nie ma żadnego chleba.

Jestem wierny, bo domagam się wierności. A skoro tak, to sam muszę być jej przykładem. Dopiero ten, co go daje, może sam prosić o to samo.

Jestem wierny, bo poznałem zdradę. Boli, niszczy, psuje, krzywdzi, jest ucieczką od niezaadresowanych problemów, przekonaniem o istnieniu zewnętrznego zbawienia, traktowaniem ludzi jako środka do wypełnienia własnych braków.

Jestem wierny, bo moja partnerka chce być z całością mnie, a nie tylko z tą lepszą częścią mojej osobowości – z wyidealizowanym wyobrażeniem na mój temat, któremu poza tym że nie chcę, nie byłbym w stanie sprostać.

Jestem wierny, bo jestem wdzięczny mojej żonie. Przy niej zrobiłem doktorat, zarobiłem duże pieniądze, zbudowałem karierę, stałem się ojcem, skoncentrowałem na ważnych rzeczach, urosłem jako lider.

Jestem wierny, bo mówię jej o swoich potrzebach i o tym, jak może mi pomóc je realizować. Dzięki temu jest świadoma i ma wybór, a to jest fair.

Jestem wierny sobie, bo chcę być z takim właśnie Mateuszem. Bo wiem, że zdradzamy częściej siebie sami niż zdradzają nas. Bo będąc wiernym sobie nie obawia się zdrady partnera.

Jesteśmy sobie wierni, bo staramy się być najlepszym dla siebie wyborem pod kątem atrakcyjności, seksualności, inteligencji, wsparcia i pomocy. Nie idealizujemy siebie na księcia i księżniczkę z bajki, bo taki egoizm rozleniwia i powoduje, że ludzie przestają się naprawdę starać.

To jest wybór.
Wierność się wybiera.

dr. Mateusz Grzesiak

Każdą parę małżeńską cechuje przynależność do trzech rodzin. Należą przede wszystkim do samych siebie. Stanowią typ „nowej rodziny”, którą razem zakładają. Jednocześnie należą do „jego” rodziny i do „jej” rodziny.

 

G. i C. są małżeństwem od dwunastu lat i przez większość tego czasu byli ze sobą szczęśliwi, zwłaszcza w pierwszych latach małżeństwa. Oboje są po trzydziestce i mają dwoje dzieci, w wieku ośmiu i sześciu lat. Ostatnio zaczęli się coraz częściej kłócić i niekiedy oburzać na stosunki, jakie każde z nich utrzymuje z innymi ludźmi. G. pochodzi z bardzo zżytej rodziny z małego miasteczka w zachodniej Minnesocie. Utrzymuje

z krewnymi bliski kontakt. Rodzina C. spotyka się na święta, urodziny i podczas lata w rodzinnym domku letniskowym. C. pracuje wraz ze starszym bratem w małej rodzinnej firmie. Rodzice są właścicielami tego przedsiębiorstwa i niekiedy kontrolują C., zwłaszcza gdy jest w pracy.

Na początku małżeństwa G. i C. byli tak zakochani, że niczego tak nie pragnęli, jak spędzać czas ze sobą. Ich małżeństwo było ważniejsze od rodziców, rodzeństwa, przyjaciół i kolegów z pracy. Byli przekonani, że kontakty z innymi są na drugim miejscu, pierwszeń

stwo przyznawali swojemu związkowi. Wracali z pracy do domu, oczekując niecierpliwie wieści, jak minął im dzień. Natomiast święta i wakacje były zawsze pełne stresu. Czerpali wiele przyjemności z przebywania ze sobą i z przyjaciółmi, lecz obydwie rodziny chciały gościć ich na święta, obie rodziny posiadały domki letniskowe, gdzie dorosłe dzieci mogły przyjeżdżać. Mimo że G. i C. kochali swoich rodziców i rodzeństwo, presja i naciski ze strony obydwu rodzin zaczynały ich drażnić.

W pierwszych latach małżeństwa G. i C. odwiedzali regularnie domy swoich rodzin dwa lub trzy razy w ciągu lata, jednak pewne weekendy spędzali z przyjaciółmi. Po urodzeniu pierwszego dziecka G. zaczęła pracować na pół etatu. Gdy pojawiło się drugie dziecko, przestała w ogóle chodzić do pracy. C. natomiast wydłużył godziny pracy, by utrzymać dotychczasowy poziom dochodów. Wskutek dłuższej pracy

C. i narastających potrzeb dzieci mieli dla siebie coraz mniej czasu. Utraciwszy kontakt z koleżankami z pracy, G. zaczynała nawiązywać ponownie bliższe stosunki ze swymi rodzicami i rodzeństwem.

Ponieważ jej siostra także miała małe dziecko i mieszkała w Minneapolis, rozmawiały przez telefon i spotykały się ze sobą dwa lub trzy razy w tygodniu. Czasami ich matka przyjeżdżała do miasta i spędzała czas z córkami i wnuczętami. C. zaczął spędzać coraz więcej czasu ze swym starszym bratem i ojcem. Wychodzili po pracy na drinka, na jesień urządzali polowania, a wiosną i latem łowili ryby. C. spodobały się t

eż bardziej weekendy w domku swoich rodziców. Gdy odwiedzał z G. jej rodzinę, poświęcała czas siostrze i matce, a on nudził się. G. chciała natomiast jeździć na weekendy do domku swoich rodziców, a nie do teściów. Zauważyła,

że gdy udają się z C. w odwiedziny do jego rodziny, on odchodzi na bok z ojcem i bratem. Ona także nie bawiła się już tak dobrze jak niegdyś.

Prawie niezauważalnie G. i C. przestali stawiać swój związek na pierwszym miejscu. Inne kontakty wypełniły czas i przestrzeń, jaki potrzebowali dla siebie. Gdy rozmawialiśmy o tym, co zaszło, zdali sobie sprawę, że muszą ponownie znaleźć skuteczne sposoby na wzmocnienie więzi przyjacielskiej. Mieli nadzieję, że to zmniejszy ich wzajemną niechęć do swoich krewnych. Bardzo wyraźnie zobaczyli, że muszą postawić swój związek na pierwszym miejscu. By ocalić swoje małżeństwo, musieli

dać mu pierwszeństwo przed rodzicami, przyjaciółmi i znajomymi z pracy.

Biblijny fragment o małżeństwie – „opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną” – wskazuje na lojalność względem małżonka, który musi mieć priorytet nawet przed sprawami rodziny, z której się pochodzi.

Dajcie zatem waszemu małżeństwu priorytet

  • Zrób remanent wszystkich szpargałów swego życia. Szpargałami mogą być liczne gadżety, za dużo zajęć, za dużo trosk, zbyt dużo obowiązków, zbyt dużo ludzi. Zapisz przynajmniej kilka z tych szpargałów, których chciałbyś się pozbyć, gdyż mają tendencję odciąga

    nia cię od twych powinności względem partnera. Postaraj się wykonywać to ćwiczenie co sześć miesięcy. Zwróć uwagę, czy usuniętej rzeczy nie zastępujesz nową.

  • Sporządź listę ważnych związków z ludźmi (z dziećmi, rodzicami, dobrymi przyjaciółmi, wspólnikami w pracy, itd.) W skali od 1 do 10 (1 = małe zobowiązania

    i lojalność; 10 = wiele zobowiązań i lojalności) zaznacz numer przy imieniu każdego człowieka. Zwróć uwagę na najwyższe wyniki i zobacz, czy te związki nie zagrażają czasem priorytetowi twego małżeństwa. Pokaż tę listę współmałżonkowi i porównaj ją z jego listą.

  • Spójrz na swe małżeństwo i przemyśl pewne sytuacje, kiedy lojalność względem innego związku przedkładałeś nad swoje małżeństwo. Co się stało? Jak wpłynęło to na twój stosunek do współmałżonka? Jak wpłynęło to na niego samego?

  • Wykonaj poprzednie ćwiczenie z perspektywy współmałżonka: Zastanów się nad sytuacjami, gdy podejrzewałeś swego partnera, że przedkłada lojalność wzgl

    ędem innego związku nad wasze małżeństwo. Jak wpłynęło to na jego stosunek do ciebie? Jak wpłynęło to na ciebie?

  • Jako wyraz dania waszemu związkowi najwyższego priorytetu zaplanuj jakieś ważne wydarzenie i przeżyjcie je razem, na przykład: wyjazd, wspólny urlop, remont mieszkania, zasadzenie drzewa.

Niektórzy ludzie są zmęczeni małżeństwem, ale człowiek nigdy nie znudzi się towarzyszem, który patrzy na świat przez te same, choć jednakowo śmieszne i zniekształcające okulary.
Frank Case

Więcej w książce: Gdy w małżeństwie nie jest łatwo – Lenny Law, Maureen Rogers Law / (fot. shutterstock.com)

Ten wpis dedykuję ….

Ten wpis dedykuję wszystkim mężczyzną, którzy uświadomili sobie… być może już post factum … że powiedzieli o jedno zdanie za dużo. Warto abyś poskromił Twój język i postawił strażnika na straży Twoich ust….

„Nie pierz brudów. W czasie kłótni z Twoją kobietą powstrzymaj się od przytaczania i wykorzystywania różnego rodzaju spraw i sytuacji, które mogą ją stawiać w niekorzystnym świetle. Mogą to być sprawy intymne, osobiste lub rodzinne, o których dowiedziałeś się od niej w największej tajemnicy. NIE RÓB TEGO NIGDY ! Nawet jeżeli podczas kłótni, mediacji, w trakcie rozwodu wydaje Ci się, że nadszedł odpowiedni moment na wyciągnięcie ciężkich dział, zastanów się dwa razy zanim tak postąpisz. Jak będziesz się z tym czuł kiedy już się pogodzicie?

Tak zachowują się tylko mężczyźni bez klasy.

Jak to będzie o Tobie świadczyć? Jeżeli myślisz, że wypowiedziane słowa będziesz mógł cofnąć ….. bardzo się mylisz….. „.

Grzegorz

7 pomysłów na ożywienie małżeństwa

 

 

 

 

Narzeczeni – mistrzowie twórczości

Wchodzę zziębnięta do domu. Byłam na randce z narzeczonym, więc szczególnie to uczucie zimna mi nie przeszkadza. Było cudnie! Sceneria ośnieżonych Mazur, a my tańczyliśmy w śniegu przy muzyce i świetle samochodu. Śmialiśmy się sami z siebie, bo potykaliśmy się, co chwilę. Z takim właśnie wspomnieniem, wchodzę do domu, w którym siedzą (już) trzy małżeństwa.

Rozmawiają podzieleni na dwie grupy, w której każda za głównego winowajcę różnych życiowych problemów obwiniała grupę przeciwną. Nalałam sobie soku i kiedy miałam już wychodzić jeden z mężów, powiedział tylko za mną: „Z wami też tak będzie. Teraz to patrzenie w oczy, a potem zobaczycie. Codzienność”. Uśmiechnęłam się i wyszłam.

Powzięłam sobie postanowienie, że moja codzienność, nawet jeśli będzie szara i monotonna, to dam jej trochę uroku. Zestawiałam sobie obraz mnie i Lubego z tymi małżeństwami, dumając co się dzieje takiego po ślubie, że ten miłosny czar ulatuje. Wtedy mnie olśniło.

Które z tych małżeństw spontanicznie tańczyło przy muzyce z samochodu pośrodku lasu? Które z nich śmiało się razem? „Do swojego małżeństwa dolejemy twórczości i zawsze będą nam błyszczeć oczy” – z tymi słowami biegającymi po głowie, zasnęłam.

A potem wzięliśmy ślub i… resztę już znacie. Chodzi mi oczywiście o to, że staramy się dolewać do codzienności nieco twórczości Czy zawsze nam to wychodzi? Nie. Pewnie, że nie. Czasami ze zmęczenia zasypiamy z dziećmi, czasami wspólne wypicie herbaty (w ciszy i spokoju) jest szczytem potrzeb na daną chwilę. Pomysłów i sposobów jest wiele. Poniżej pokazuję siedem tych, które wymagają niewielkiego nakładu sił.

Pomysł 1 – notes

Prowadź notes dobrych wspomnień – 94 % par, które pielęgnują dobre wspomnienia (nie wypaczają ich obrazu), są szczęśliwymi parami w przyszłości (wg badań Instytutu Gottmana). Taki notes to w przyszłości świetna pamiątka, ale także pomoc w uświadomieniu sobie, że dzieje się u Was wiele dobrego. W te trudniejsze dni w małżeństwie nie jest to takie oczywiste, prawda? Wtedy właśnie warto zajrzeć do takiego notesu.

Pomysł 2 – słoik

Załóż słoik wdzięczności – dla męża, dzieci, samej siebie – w ten sposób każdego dnia wrzucając karteczkę do słoika z krótkim podziękowaniem dla danej osoby, wyłuskujesz jedną pozytywną rzecz z codzienności. Szczęście to stan „teraz”, który można dostrzec.

Pomysł 3 – liścik

Liściki – pisz miłe słówka na karteczkach i zostawiaj w dziwnych, zaskakujących miejscach. Malutka praktyka, a ile daje radości!

Pomysł 4 – maile i smsy

Pisz maile i smsy – czasami jedno miłe słowo potrafi pozytywnie nastroić nas na cały dzień. Skoro wysyłamy mężowi listę zakupów, to czy nie możemy wysłać jednego smsa więcej z dobrym słowem? Pewnie wiesz, co Twój ukochany lubi i chce od Ciebie usłyszeć.

Pomysł 5 – list miłosny

Listy miłosne lub listy z podziękowaniem za konkretną rzecz – skorzystaj z poczty i wyślij list do swojej ukochanej osoby. Może być to list miłosny lub z podziękowaniem za określoną sferę Waszego życia – za ojcostwo męża, za sferę intymną, za jego pracę zawodową i dbanie o byt rodziny, za troskę o relacje z przyjaciółmi, za odwożenie dzieci do szkoły… Dodanie takiego „formalizmu” przez znaczek na kopercie doda ważności, ale też pokaże staranie.

Pomysł 6 – randka

Zaaranżuj „domową randkę” – nawet w zaciszu domu, kiedy dzieci pójdą spać. Może to być oglądanie filmu lub kolacja przy świecach.

Pomysł 7 – bon

Zrób bon na wypoczynek – dla siebie i dla żony/dla męża – możecie wykorzystać go razem lub oddzielnie. Nawet jeśli wykorzystacie go oddzielnie, Wasz odpoczynek da się odczuć w całym związku.

Ta lista nie powinna mieć końca. Pomysły, wszelkie „twórczości” nich będą dopasowane do Was, dające Wam wolność i radość. To przepis na sukces w doprawianiu małżeństwa twórczością.

Marlena Bessman-Paliwoda